Kategorie
Myślę sobie

Denerwujące rzeczy na Facebooku i w Google

Nic tak nie podnosi mi ciśnienia, jak moment, w którym ktoś bez pytania zmienia coś, co lubiłem i co mi odpowiadało. Niestety, wciąż spotykają mnie tego typu przykre niespodzianki.

Jedną z rzeczy, których nie cierpię w komputerowo-gadżetowym światku, to uszczęśliwianie mnie na siłę. Nic tak nie podnosi mi ciśnienia, jak moment, w którym ktoś bez pytania zmienia coś, co lubiłem i co mi odpowiadało. Niestety, wciąż spotykają mnie tego typu przykre niespodzianki.

Kiedyś byłem stałym bywalcem Joe Monstera. Portalu zbierającego śmieszne obrazki, filmiki i ciekawostki. Czułem się tam jak w domu. Pewnego dnia coś odbiło właścicielowi tego przybytku, bo wprowadził zasadę, że profilową ilustracją (awatarem) może być tylko i wyłącznie prawdziwe zdjęcie użytkownika. Jeśli ktoś nie umieścił swojego zdjęcia, albo nie skasował obrazka, który go nie przedstawiał, zostawał nagrodzony banem. Przypominam: zupełnie niepoważna strona, ludzie występują tam pod nickami, a tu nagle wprowadzają obowiązek wrzucenia własnej fotki. Gdzie tu sens? Dużo wody nie upłynęło w Wiśle, nim rozstałem się Joe Monsterem raz na zawsze. Nie tęsknię – znalazłem sobie coś lepszego.

Google ostatnio bardzo mocno stara się wskoczyć do wagoniku z napisem „media społecznościowe”. Na siłę próbuje się upodobnić do Facebooka. Wypuścił twór pod nazwą Google Plus (taki gorszy Facebook z nerdami) i podpina do niego wszystkie posiadane przez siebie serwisy. Tyczy się to również YouTube, które od paru miesięcy nachalnie pyta, czy chcę tam występować pod imieniem i nazwiskiem. Nie! – nie chcę. Gdybym chciał, to bym sobie założył konto o nazwie „ImięNazwisko”. Nie zrobiłem tego, bo nie miałem na to ochoty, więc proszę mnie do tego nie zmuszać! Co gorsza, Google specjalnie tak to wszystko zaprojektował, że wystarczy jedno nieopatrzne kliknięcie, żeby zgodzić się na tę nieodwracalną zmianę.

To samo jest w Google Play (sklepie Googla m.in. z aplikacjami do smartfonów). Do niedawna można tam było pisać recenzje pod nickiem. Teraz przy naszych tekstach musi pojawić się nasze imię i nazwisko. Po co? Po co obcym ludziom odwiedzającym Google Play moje nazwisko?! Googlu, ogarnij się! Ja po prostu zrezygnowałem z pisania recenzji. Czy o to właśnie chodziło autorom tego durnego pomysłu? Wątpię.

Facebook też nie jest ideałem. Wkurza mnie, bo decyduje, co jest dla mnie interesujące. Bo to nie jest tak, że na głównej stronie pojawiają się wszystkie informacje od Waszych znajomych czy polubionych stron. O nie, nie. Facebook bez przerwy filtruje informacje na podstawie zachowania użytkowników. Posty uznane przez algorytm za nudne są szybko ukrywane. A wiadomo przecież, że algorytm nie zawsze działa idealnie. Właściwie to nie ma na to szans.

Ja nawet rozumiem, dlaczego Facebook wprowadził to filtrowanie. Bez niego każdy aktywny użytkownik z kilkuset znajomymi i kilkuset polubionymi stronami zostałby dosłownie zalany potokiem informacji. Prosiłbym chociaż o możliwość zajrzenia pod spód, żeby móc upewnić się, że jednak nie ominęło mnie coś ciekawego. A takiej opcji brak. (W sumie to są zakładki „Pages feed” i „Following”, ale tam znowu Facebook sortuje newsy według swojego widzimisię, zamiast chronologicznie). Znowu czuję pewien niesmak.

W tych narzekaniach nie jestem odosobniony. Innym to wszystko też przeszkadza. Najgorsze co można zrobić, to zmieniać produkt/usługę wbrew woli jego użytkowników. Dlaczego właściciele, twórcy, projektanci tak sobie lekceważą zdanie innych? Czy to poczucie „wiem lepiej, ty się nie znasz”? Czy może pycha i pewność, że ludzie i tak nie mają alternatywy?

Do czasu. Może teraz jeszcze nie istnieje inna opcja, ale prędzej czy później ona się pojawi i niektórzy mogą się wtedy obudzić z ręką w nocniku. Jak było to chociażby z Digg, czy MySpace.

Komentarze

Rozwalają mnie powiadomienia na WP8. „Czy znasz użytkownika Jan kowalski?” „Znajdź więcej znajomych na Facebooku” „Masz zaczepkę” Myślę że coś się stało a tu g…

Absolutna prawda! Odkąd mam konto na fb (z konieczności), to co chwila muszę sie wkurzać, bo fb „ulepsza” to, co było względnie dobre i do czego człowiek z niejakim trudem się przyzwyczaił, na coś o wiele gorszego – i tak ciągle. Nienawidzę, kiedy ktoś za mnie decyduje, co jest dla mnie „lepsze”! A może wcale nie takie intencje powodują te ciągle zmiany? Może celowo fb wkurza, utrudnia życie użytkownikom?
A zrezygnować trudno, bo mimo tego stresowania się jednak ma się kontakt z ludźmi, z którymi nie da się inaczej porozumiewać.

Dokładnie tak. Każdy ma tam konto, bo tam są wszyscy. Im nie zależy na tym, żeby każdy był zadowolony, tylko żeby się „klikało” – użytkownicy mają spędzać tam jak najwięcej czasu i już. Robią test – Działa? To zmieniamy. – I nawet jak jakiś drobny procent użytkowników się wkurzy, to się nikt nie przejmie. Bo gdzie ten ktoś odejdzie? Jesteśmy ich zakładnikami, a nie klientami, bo to nie my im płacimy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *