Większość rzeczy na Netfliksie jest dla mnie niestrawna. Prawie wszystko jest głupie albo nudne, albo głupie i nudne. Może z kilkoma wyjątkami. I „Love, Death & Robots” jest jedną z tych perełek, dla których warto wykupić Netfliksowy abonament.
„Love, Death & Robots” to zbiór krótkich historyjek w klimacie science-fiction. Scenariusz każdego odcinka ma innego autora. Każda z części jest zrobiona w innym stylu i przez innych ludzi. I to jest super! Cała seria jest pełna odlotowych pomysłów, których nie ograniczają bohaterzy, styl, czas i miejsce akcji.
Każdy odcinek nie trwa więcej niż kilkanaście minut. I każdy z nich jest próbą odpowiedzenia na jakieś pytanie z serii „Co by było, gdyby… ?”.
Akcja toczy się szybko i bez zbędnych dłużyzn. A po obejrzeniu odcinka, zawsze zostaje nam jeszcze jakaś myśl do przetrawienia.
Mam wrażenie, że większości z tych szortów nigdy byśmy nie zobaczyli, gdyby Netflix nie sypnął groszem. To chyba jedna z niewielu wartościowych produkcji w jego historii. Poza nią na podobnym (lub wyższym) poziomie jest jeszcze Black Mirror.
Moje ulubione odcinki jak dotąd to:
- The Witness
- Helping Hand
- When the Yoghurt Took Over
- Lucky 13
Polecam.
PS – Podobno druga seria jest już w produkcji!